Rodzina

Trudno się pisze i swojej rodzinie. Bo i za tym kryją się i emocje, i kwestia wyboru, co jest najważniejsze, o czym powinno się napisać, a co pominąć… I też wkrada się przekonanie, że przekaz ten z wiadomych względów będzie nieobiektywny.

Ja miałem to szczęścia wyrastać  wraz ze starszą ode mnie o cztery lata siostrą Zosią, w domu o bardzo ciepłej atmosferze, z kochającymi się Rodzicami, gdzie relacje rodzinne zarówno z bliższą jak i dalszą rodziną były nad wyraz serdeczne. W domu czuło się troskę o nasze wszechstronne wykształcenie, o poprawne  odżywianie, o pokazanie nam wielu wartości. A lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte nie były łatwe. Mimo że obydwoje Rodzice pracowali, mimo że żyliśmy skromnie, to nieraz odczuwałem troskę Rodziców o brak  środków na zakup węgla i koksu na ogrzanie mieszkania czy też na bieżące opłaty. Nie raz, nie dwa Rodzice musieli się zapożyczać.

Mimo trudnych warunków materialnych, udawało się Rodzicom wyruszać z nami na do najważniejszych miejsc naszej kultury narodowej, na długie spływy kajakowe (na kajakach wypożyczonych z zakładu pracy Ojca), na wyjazdy w góry, choć niejednokrotnie nie było na nie pieniędzy  i z siostrą spędzaliśmy całe wakacje na koloniach letnich w Zapowiedniku  nad rzeką Wierzycą na Kociewiu. Niektóre wakacje spędzaliśmy u Dziadków w Nisku jak i w Krośnie nad Wisłokiem.

Dom był dla mnie szkołą aktywnego wypoczynku. Na porządku dziennym były wędrówki, tak na piechotę jak i na nartach zimą, wiodące  przez pobliskie Oliwskie Lasy na wzgórzach krawędzi Wysoczyzny Kaszubskiej. Ojciec, wielki miłośnik lasu, od wczesnego dzieciństwa  uczył nas, jak rozpoznawać gatunki drzew i ptaków.

Dom też był otwarty dla znajomych, którzy czuli się z nami  dobrze i gości nigdy u nas nie brakowało. A że przychodziły osoby ciekawe, przynoszące ciekawe wieści ze świata, również  takie, których się nie słyszało w radiu ani nie wyczytało w prasie, tak więc młodemu człowiekowi uszy wręcz puchły podczas przysłuchiwania się rozmowom. Bogata, różnorodna  tematyka rozmów działała na moją wyobraźnię.

W domu panowały tradycje niepodległościowe. Znałem prawdę o siedemnastym września, Katyniu, Powstaniu Warszawskim, o fałszowanym powojennych wyborach, często w domu pojawiały się przemycane z Zachodu egzemplarze paryskiej „Kultury” (książki „Biblioteki Kultury” wydawane przez Instytut Literacki w Paryżu). Trudno się temu zresztą dziwić: Mama w czasie wojny działała w siatce konspiracyjnej Narodowej Organizacji Wojskowej, Ojciec był oficerem Armii Krajowej, Chyba ta wiedza była znana Służbie Bezpieczeństwa, bo nigdy nie zaproponowano mi współpracy.

Latem  atmosferę domu ożywiały przyjazdy członków Rodziny zarówno ze strony Mamy jak i Taty. Rejsy statkami białej floty po Zatoce Gdańskiej, wycieczki do ZOO w Oliwie, wyjazdy na plażę w Jelitkowie, wspólne rodzinne przygotowania wałówki i długotrwałe jazdy w tłoku  tramwajami  linii 2 i 4 pamiętam jako  prawdziwe wyprawy….

Dom rodzinny to był także świat książek, niepowtarzalnej atmosfery świąt Bożego Narodzenia, śmigusa dyngusa, prac ogródkowych na działce przy ulicy Krasnoludków i w przydomowym ogrodzie. Ale o tym  piszę w kolejnych odsłonach strony.

Paradoksem natomiast jest to, że ja, który cały czas włóczę się po świecie, od urodzenia mieszkam w tym samym komunalnym mieszkaniu, na pierwszym piętrze wolnostojącego domu na rogu ulic Drożyny i Wita Stwosza w Oliwie. Widać dobry jest duch tego domu.

Gdy piszę te słowa, gdy przygotowuję się do skreślenia tekstu o moich Rodzicach i Dziadkach, chciałbym przekazać czytającym te słowa młodym ludziom następującą refleksję: Kochani, spisujcie relacje Waszych Rodziców o Ich życiu. Póki jeszcze żyją, zgromadźcie Ich życiorysy, zdjęcia, dyplomy,  zanotujcie Ich opowiadania. Gdy Oni odejdą i  najdzie Was ochota na opisanie tradycji rodzinnej, to będziecie mieli  sporo kłopotów, by otworzyć, często zawikłane, Ich życie. Ja, przyznaję się szczerze, nie spisałem relacji i pisząc o Nich, zmuszony  korzystać ze znalezionych w domu fotografii, fragmentów listów, legitymacji, dyplomów, wycinków gazet. No i też staram się przypomnieć Ich opowiadania.

I na kolejnych odsłonach strony opisuję moją Rodzinę…

Gdańsk, listopad 2008