Michał Kochańczyk na szlaku przygody

email
zaawansowane wyszukiwanie

Andrzej Urbańczyk w swojej książce "Tratwą przez Bałtyk raz jeszcze"

Pod dowództwem Andrzeja Urbańczyka przepłynąłem w sierpniu 2006 Morze Bałtyckie z Visby do Gdańska na drewnianej tratwie "Nord-bis". Andrzej Urbańczyk w swojej książce "Tratwą przez Bałtyk raz jeszcze" /Gdańsk, Marpress, 2007/ pisze również o mnie, nie zawsze dobrze, ale pisze...

str. 122

Wieczorem mogę pokazać "moje wyspy" - wspomnienie pierwszej NORD. W zapadających ciemnościach, mając wiatr z lewa, mijamy je w odległości zaledwie kilku mil. Obserwujemy światło latarni Stora Karlsoe, tak jak robiliśmy to przed pół wiekiem.

Tuż przed północą, na wachcie Michała, gdy Lilla Karlsoe wchodzi tratwie na trawers, rzucam w morze talerz z chlebem, solą i sucharkami - dziękując raz jeszcze, że Neptun nie pożarł nas owej sztormowej nocy. Michał, pokazując swoją klasę, zdejmuje z uszanowaniem czapkę.

str. 125

Niepowodzenia zawsze podnoszą problemy personalne. Przeszkadza i bezlik rzeczy otaczających Michała. Istny bazar boutique. Jego denerwują zapewne nasze papierzyska, które - wpadający do "pałacu" wiatr - ciska we wszystkie kąty. Krystynę męczy jęk mojej, nakręcanej korbką latarki. Ale to właśnie najlepsze sprawdziany załogi. Codzienność - nie patenty, zaświadczenia i opinie... Jakimś cudem latarka cichnie. Boutique się zwija. Papiery przestają fruwać. Jestem spokojny o nasz rejs.

str. 134

Śniadanie, zmywanie naczyń, rozmowy przez telefon satelitarny - Postomino, Słupsk Radio, Kalifornia... Wypełnianie Dziennika, nanoszenie pozycji na mapę. Za ostatnią dobę zaledwie 15 mil. Wszystko to w niezmiennym sztafażu sinego Bałtyku. Tak, to już było. Monotonia, zmęczenie czy raczej zniecierpliwienie. Może narastająca drażliwość... Przykład - coraz częściej denerwuje mnie, że Michał mówi za szybko. Być może moje siedemdziesięcioletnie uszy zawodzą. Dlatego też zawsze proszę "Michał wolnego! Ja mam długie przewody myślowe. To trwa. Daj mi nieco luzu". Michał, gentleman, serdecznie przeprasza: "Istotnie mówię za szybko, będę się starał pamiętać. Przecież, gdy walczymy z grotem, czy mieczami - komunikacja jest podstawą." Ja: "Przepraszam, czy możesz ostatnie zdanie nieco wolniej..."

str. 141

Ponieważ w przyrodzie podobno wszystko jest w równowadze - dwoje innych ludzi dało pokaz oddania rejsowi, pracowitości, odwagi i wspaniałego ducha. Salutuję więc Michała Kochańczyka, salutuję Krystynę Urbańczyk. Krystynę na drugim miejscu wyłącznie dlatego, że nie ma dwu miejsc pierwszych, również dlatego, że nosimy te same nazwiska. Michałowu, niech wolno mi będzie nadać miano Szturmana Urbańczyka. Jest on siódmą osobą, na którą to spada.

Salutujemy też całą trójką naszą dzielną Tratwę. Siedem stuletnich świerków - które pokazały, co potrafią...

Andrzej Urbańczyk