Ubezpieczenie na wyprawę
Czy się ubezpieczyć na czas zagranicznej podróży?Jakie ubezpieczenie wykupić, w której firmie ubezpieczeniowej wykupić polisę? Te pytania jest bardzo często zadawane dowiadczonym podróżnikom.
Na pierwsze pytanie odpowiadam zdecydowanie TAK. Nie jestemy w stanie przewidzieć,co nas może spotkać, a złoliwość losu często sprawia, że gdy akurat się nie ubezpieczymy, to wówczas zazwyczaj co złego się dzieje.
Ubezpieczenie wiadczy o naszej odpowiedzialności, nie powinnimy bowiem doprowadzać do takiej sytuacji, kiedy to kilka lat temu polska podróżniczka zachorowała w Afryce na malarię mózgową, a z racji tego, że nie była ubezpieczona, dopiero po apelu jej przyjaciół, pojawiły się środki na pokrycie wysokich kosztów leczenia szpitalnego.
Koszty polisy trzeba jednak ponieść, bo naprawdę możemy spotkać się z astronomicznymi kosztami w przypadku naszej beztroski. Przytaczam dane z informatora Ministerstwa Spraw Zagranicznych: koszt wezwania karetki pogotowia waha się od równowartoci 40 złotych w Egipcie do nawet 2 tysięcy złotych w Hiszpanii; wizyta u lekarza pierwszego kontaktu to wydatek dla nieubezpieczonego od 80 złotych w Rosji do ok. 600 złotych w USA; doba pobytu w szpitalu to obciążenie finansowe od 140 złotych we Włoszech do nawet 2700 złotych w Austrii; transport samolotem sanitarnym to, w zależnoci od kontynentu, koszt od 10 tysięcy do nawet 100 tysięcy złotych.
Trudna jest odpowiedź na pytanie, w której to firmie się ubezpieczyć. Oczywicie można przejrzeć oferty firm ubezpieczeniowych, które pisane są trudno zrozumiałym dla normalnego śmiertelnika językiem, co już daje nam przedsmak tego, że w przypadku ewentualnych naszych roszczeń, będziemy mieli do czynienia z armią wysokokwalifikowanych prawników, którzy będą bardzo dobrze dbali o interesy swojej macierzystej firmy ubezpieczeniowej.
Najlepiej ubezpieczyć się w firmie sprawdzonej, który wywiązywała się rzetelnie ze swoich umów. Możemy to sprawdzić na forach internetowych, a najlepiej na spotkaniach podróżników. W dużej zbiorowości podróżników zawsze będą tacy, którzy posiadają dowiadczenie w tej materii i potrafią coś doradzić. Warto także zapytać przed wyjazdem naszej ambasady w danym kraju, gdzie oni radzą nam się ubezpieczyć - to poniekąd w ich interesie, a pracownicy konsularni na własnej skórze sprawdzili, jak działają firmy ubezpieczeniowe na ich terenie.
Przed podpisaniem umowy i opłaceniem polisy, należy dobrze sprawdzić, co znajduje się w oferowanym nam pakiecie ubezpieczeniowym, warto zapoznać się z drukiem umowy i załącznikami, nawet warto przekonsultować tę treć ze znajomymi prawnikami. Należy wymóc od agenta kopię umowy i warunków firmy ubezpieczeniowej w języku kraju do którego jedziemy, a jeżeli jest to niemożliwe, to w języku ogólnie znanym (do zachodniej Afryki po francusku, do Indii czy Pakistanu po angielsku, do Ameryce Łacińskiej po hiszpańsku itd).
Bo przed podróżą wszystko wygląda bajecznie. Agent podaje nam infolinię, na którą możemy dzwonić przez dwadziecia cztery godziny na dobę, po którym to telefonie przedstawiciele firmy ubezpieczeniowej na terenie danego kraju skontaktują się z nami i pomogą nam w kłopotach z lokalną administracją i służbą zdrowia.
Rzeczywistość jednak nie zawsze wygląda tak różowo. Bywa nawet tak, tak jak było to w przypadku uczestników tegorocznej wyprawy przez lądolód islandzki, kiedy to światowa firma ubezpieczeniowa, po dramatycznym telefonie odmrożonego uczestnika, odpowiedziała szczerze, że nie jest w stanie nic im pomóc, że muszą sobie radzić sami.
Dlatego jeśli wyjazd jest bardziej ekstremalny niż turystyczny, w polisie ubezpieczeniowej trzeba dokładnie określić rodzaj aktywności, jaki mamy zamiary wykonywać wtedy będzie okrelona odpowiednia zwyżka stawki. Ubezpieczenie musi zawierać pisemną klauzulę, że firma ubezpieczeniowa pokryje koszty akcji poszukiwawczo-ratowniczej z użyciem wyspecjalizowanych służb, czyli magiczny zwrot "search & rescue".
Warto też sprawdzić, jaka częć kwoty z sumy naszego ubezpieczenia może być na taką akcję przeznaczona. Często okazuje się, że kwota ta jest znikoma i wystarcza jedynie na pokrycie kosztów dwudniowych poszukiwań, a to czasami bywa za mało, tak jak to było w przypadku niedawnej akcji poszukiwawczej Polaków pod Elbrusem. Ponieważ stawki polisy za akcję poszukiwawczą i ratunkową są dość wysokie, można ubezpieczyć się tylko okres czasu, kiedy będziemy działać w górach czy też w odległym interiorze (w terenie arktycznym, na pustyni itd.) a na pozostałą częć podróży w cywilizacji ubezpieczyć się na poziomie stawki turystycznej.
Wprzypadku kiedy coś się zdarzy, jeżeli chcemy być pewni, że firma ubezpieczeniowa pokryje koszty akcji ratunkowej itd., należy najpierw poinformować firmę ubezpieczeniową o zdarzeniu. Po takim sygnale to firma organizuje pomoc ratowniczą - trwa to czasami bardzo długo i trzeba mieć tego świadomość! Wzywając pomoc na własną rękę możemy mieć problem z pokryciem kosztów, bo np. firma ubezpieczeniowa ma podpisaną umowę z tym a nie z innym szpitalem itd.
Należy też mieć świadomoć tego, że łańcuszek osób i instytucji przez które przewija się nasze zgłoszenie wypadku jest długi i zanim sprawa trafi z centrum wypadkowego do rezydenta (koordynatora) danej ubezpieczalni na terenie na którym jesteśmy, może minąć nawet kilkanaście godzin - czyli centrum ratownictwa może dowiedzieć się o naszym wypadku po bardzo długim czasie.
I pamiętajmy, że praktycznie każda górska wycieczka wymaga ubezpieczenia na wypadek akcji ratunkowej z udziałem helikoptera. Nie ubezpieczamy się na górskie wędrówki po polskich górach, bo u nas jeszcze koszty akcji ratowniczej pokrywa skarb państwa, ale już złamanie nogi na ścieżce turystycznej w Tatrach Słowackich będzie groziło poważnymi konsekwencjami finansowymi. O tym należy pamiętać.
Warto też sprawdzić czy nasze polisy się "dodają" bowiem czasami opłaca się niektóre aspekty naszej wyprawy ubezpieczyć w różnych firmach, albo kupić dwie takie same polisy i po wyczerpaniu kasy z jednej, korzystać z drugiej.
W ferworze zamieszania związanego z wypadkiem trzeba dbać o to, aby wszelkie wydatki: taksówki, hotele, pomoc lekarska, ratownicza itd., były załatwiane bezgotówkowo. Starajmy się unikać tej sytuacji, kiedy to my płacimy a później ubezpieczalnia oddaje nam pieniądze - w takim przypadku na różnicach w przeliczaniu kwot możemy stracić nawet kilkanaście procent poniesionych kosztów.
Niektórzy podróżnicy, chcąc obniżyć koszty, ubezpieczają się w innych krajach. Może to grozić takimi konsekwencjami, iż firma ubezpieczeniowa nie pokryje nam, w przypadku choroby czy wypadku, kosztów powrotu do Polski, a jedynie do kraju, w którym się ubezpieczyliśmy.
Podróżując w krajach Unii Europejskiej możemy korzystać z ubezpieczenia zdrowotnego. Przed wyjazdem trzeba jednak wydobyć z NFZ kartę EKUZ (Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego), daje ona prawo do korzystania z usług publicznej służby zdrowia, jednakże nie pokrywa kosztów wizyt specjalistycznych i transportu medycznego. Dlatego warto ubezpieczyć się dodatkowo na pokrycie kosztów leczenia i pomocy w podróży, ubezpieczenia następstw nieszczęliwych wypadków (NNW), a osobom prowadzącym aktywny tryb życia sugeruję ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym za szkody na osobie i na rzeczy (OC). Istnieją jeszcze dodatkowe możliwości ubezpieczenia, jak chociażby na pokrycie kosztów utraty lub opónienia dostarczenia bagażu podróżnego.
Dość obszerne informacje o ubezpieczeniu się na czas pobytu zagranicą są podane na stronie MSZ: http://www.msz.gov.pl/Poradnik,Polak,za,granica,1806.html
I pamiętajmy: wędrując w egzotycznych krajach, może się nam z bardzo wielu względów przedłużyć termin wyjazdu, a w związku z tym, może skończyć się nam czasokres ubezpieczenia. Można temu zapobiec, ubezpieczając się z zapasem czasowym lub, jeśli jest taka możliwość, ubezpieczyć się na miejscu.
I jeszcze pozostaje kwestia, na jaką kwotę, w przypadku kosztów leczenia szpitalnego się ubezpieczyć. Na pewno tutaj wyznacznikiem będą cele naszej podróży, na najwyższe kwoty należy się ubezpieczać w krajach bogatych ( Europa, USA, Kanada, Japonia, Australia i Nowa Zelandia, Korea Pd. ) w biedniejszych procedury medyczne są znacznie tańsze.
Uczestnicy wyjazdu powinni sami ustalić czy chcą wykupić polisę zbiorową czy ubezpieczenie indywidualne. To ostatnie pozwala na największą elastyczność, w przypadku wypadku, wraca do kraju tylko ta osoba, która na przykład, złamała nogę, a inni uczestnicy kontynuują podróż, mając swoje osobiste polisy. Przy polisie grupowej często wypadek jednej osoby stawia w nieciekawej sytuacji pozostałych turystów.
Warto zanotować sobie wszystkie potrzebne informacje i nosić przy sobie w jednym pakiecie. Powinien tam być numer telefonu infolinii firmy ubezpieczeniowej, pod którym zgłaszamy wypadek, numer naszej polisy!, telefon do naszej placówki konsularnej i - co bardzo ważne - do agenta w kraju, u którego kupilimy polisę. Warto sobie naszą polisę skopiować, żeby się nie okazało, że jedyny egzemplarz musimy zostawić gdzie na końcu wiata, gdzie nadejdzie pierwsza pomoc. I to nie wszystko. Wszystkie ww. dane powinnimy wraz ze skanowanym paszportem zapisać przed wyjazdem z kraju w swojej poczcie elektronicznej. Różne sytuacje bywają w podróży, możemy zostać pozbawieni wszystkich dokumentów i notatek, ale zawsze będzie można te dane odzyskać, po dotarciu do kawiarenki internetowej.
Niestety zawsze kwestią kontrowersyjną pozostaje sprawa ubezpieczenia bagażu. Praktyka bowiem pokazuje, że firmy ubezpieczeniowe wypłacają ułamek tego co nam zaginie...
Problem ubezpieczenia jest na pewno sprawą indywidualną, znam wielu podróżników, którzy w ogóle się nie ubezpieczają, ale nie dają oni dobrego przykładu, gdyż wielokrotnie kwestia ubezpieczenia może decydować o zdrowiu, a nawet życiu.
Michał Kochańczyk, listopad 2008
Dziękuję Rafałowi Królowi i Grzegorzowi Szyszkowskiemu za uzupełnienie ww. tekstu.